czwartek, 25 sierpnia 2016

Rozdział 2. ,,Marzenia"

Usiadłam w ławce razem z Natalie. Ta cały czas nawijała, mówiąc coś o jakiejś dziewczynie. Porcoll, Portcoll?
- Słyszałam, że potrąciła jakąś dziewczynę, i zwaliła to wszystko na nią. Potem jeszcze gadała o jakiejś plamie, chociaż obie nie trzymały nic, co mogło by ją zrobić. A jeśli gadamy już o blondynach, to...
- Czekaj, czekaj. Zrobiła jej aferę o plamę, której nie było?
- No, ona taka jest, bogata i...
- Natalie, to byłam ja! To mnie szturchnęła!- powiedziałam odrobinę za głośno.

Nauczycielka spojrzała na nas, przez swoje małe okulary i pokręciła tylko przecząco głową. Rozejrzałam się po klasie, by mieć pewność, że to było do nas. Niestety.
***
Dzień szkolny zakończył się w nosie w podręczniku.
Wyszłam ze szkoły, wdychając świeże powietrze. Usiadłam na ławce przed wejściem i wpatrywałam się w drzewa. Jest tu tak pięknie. Ptaki ćwierkają, a owady latają obok ucha, gilgocząc je swoim bzyczeniem skrzydełek. Zamknęłam oczy. Lubię sobie tak czasami robić. Mogę wyobrazić sobie, że znalazłam się w tajemniczym ogrodzie. Nie kiedy jestem królową, która nie jest na tyle dojrzała, by rządzić królestwem, a czasami sen staję się jawą. Często nie mogę nawet zapanować nad swoim życiem, a co dopiero ma taka królowa, po koronacji?

Poczułam ciepły dotyk na ramieniu. Lekko się wzdrygnęłam, ale nie otworzyłam oczu. Galopowałam na białym rumaku wśród drzewa wiśni. Miałam uratować swojego księcia, przed niebezpieczeństwem. W takich chwilach pokonuję moją niską samoocenę i nieśmiałość. Czuję się potrzebna, nie tylko w rodzinie. Moje przemyślenia, czasem wprawiają mnie w zachwyt. To jedyne co mi się w sobie podoba.

- Często tak myślisz?- Powiedział męski głos.
Pokiwałam głową. Nie otwierałam oczu. Moje myśli były za piękne, by je kończyć.
- A długo?
Pokazałam gest, który powiedział ,,Nie wiem".
- Siedzisz, tu już 10 minut.
- Co?- Zerwałam się na równe nogi.- Tak długo? To nie możliwe, ja... ja... Jack? To znowu ty?- Mój głos trochę się rozluźnił.
- Na to wygląda-Uśmiechnął się, na co moje kąciki ust odpowiedziały tym samym. - Leć, już, bo widać, że się śpieszysz.
Chciałam zadać mu pytanie, ale on był już po drugiej stronie ulicy.
_____________________________________________________
Rozdział za nami. Pamiętajcie o tygodniu! Jeśli się Wam podoba napiszcie komentarz.

KOMENTARZE WSPOMAGAJĄ AUTORKĘ W PISANIU. KAŻDE NAPISANE PRZEZ CIEBIE SŁOWO, TO ZABAWKA DO DOMU DZIECKA!