wtorek, 12 kwietnia 2016

Rozdział 1. Niezdara

Budzę się o 6.00 .  Dzisiaj wtorek. Tak bardzo nie chce iść do szkoły. Czuję się tam nie komfortowo.
-Elizabeth! Weź się ogarnij! Nikt w szkole nie czuje się komfortowo! A co gdyby..? Nie, ciocia się nie nabierze. Nie uwierzy mi że nagle źle się poczułam. - mówię sama do siebie.
Powoli wlokę się z łóżka i idę do łazienki. Wykonuję wszystkie poranne czynności i związuje włosy na francuza. Podchodzę do szafy. Kiedy jeszcze żyli moi rodzice i odwiedzałam wraz z nimi ciocię Matyldę, zawsze przychodziłam właśnie w to miejsce i patrzyłam na tą szafę  rozmyślając czy to jest to tajemnicze przejście do Narnii. Jako ośmiolatka przeczytałam tyle książek co czyta się dopiero od piątej klasy podstawówki. Ale koniec rozmyślań. Trzeba się ubrać. Więc nałożyłam na siebie to:
Miętowy. Jeden z moich ulubionych kolorów.
Bip...Bip...Bip...
-Halo?
- Hej Elizabeth!
- Eee.. kto mówi?
- Nie znasz mnie? Przecież to ja Natalie!
- Ojej.. nie poznałam Cię.. Skąd masz mój numer?
- Nie pamiętasz? Wczoraj mi go podałaś!
- A! No racja! Wiesz ostatnio nie mam głowy na karku!
- Rozumiem. Może wybierzemy się razem do szkoły?
-Chętnie! A gdzie się spotkamy?
- Może być w Parku Prima Vera?
- Okej, będę za 10 min.
- To do zobaczenia!
Miła niespodzianka. Nie widziałam że ktoś mnie polubi. Jak już wspominałam, zawsze się ze mnie śmiali. Matko, Elizabeth! Czemu ty zawsze musisz tak rozmyślać?! Musisz już wyjść z tej szkoły! Wyjdź!
                                                                            ***
Czekam, czekam i wciąż jej nie ma! A co jeśli zrobiła sobie ze mnie żarty?! Czy ona jest do tego zdolna? Czemu ja zawsze muszę być taka naiwna? Wszyscy są tacy sami, a ja wciąż się nabieram!
Ze smutkiem i łzami w oczach wstaję z ławki. Idę prostą ścieżką do końca parku. Na szczęście się nie spóźnię, bo szkoła jest tuż za rogiem. Jedna, jedyna łza spłynęła mi po policzku. Ostatni raz spoglądam się w tamten kierunek. Widzę wielką tabliczkę z napisem
High Line
Coś mi tu nie gra. Lecz jednak nie wiem dokładnie co.
ŁUP!!!!
Sekunda i już leżę na ziemi.
- Jak łazisz niezdaro!- Słyszę głos zza moich pleców.
- Przepraszam nie chciałam.
- No ja myślę! Patrz jaką mam plamę na sukience!
-Ale... ja tu nic nie widzę?!
- Nie dość że niezdara, to jeszcze ślepota!
- Ale, ja nie chciałam.
- Dobra! Skończ!
Poszła. Zupełnie nie wiem co się wydarzyło. To trwało tak szybko! Ale nie ważne. Czas do szkoły.
Wchodzę przez bramę szkolną. Widzę że przed budynkiem stoi Natalie i... o dziwo ma zatroskaną twarz.
- Nic Ci się nie stało?- pyta.
- Stało! Zrobiłaś sobie ze mnie jaja!
- Ale jak to? Czekałam punktualnie w parku Prima Vera!
- O nie!- zbladłam.- Ja byłam w parku High Line! Ja to mam po prostu łeb!
- Nic się nie stało! Lepiej chodźmy, bo zostało nam zaledwie 10 minut.
Idziemy sobie korytarzem rozmawiając o naszych zaletach i wadach.
ŁUP.. Albo nie...
Ktoś mnie szturchną, a ja bym upadła, gdyby nie ręka. Trzymał mnie wysoki brunet o piwnych oczach.
- Gdzie tak lecisz?- zapytał uśmiechając się.
Dryńńńńń......
Na lekcję- mówiąc to palcem pokazałam mu salę od matematyki.
-Droga wolna, a tak w ogóle jestem Jack.
-Elizabeth, miło mi.
Jego oczy się zaświeciły. Nie mogłam oderwać od nich wzroku.
- A ja jestem Natalie, i śpieszę się z Elizabeth na lekcję! Narka!
______________________________________________________________-
Jak się podobał rozdział 1? Ja myślę że jest ok. Przepraszam że tak długo
nie było kolejnego wpisu, ale wiecie... szkoła, treningi i korepetycje z anglika.
Trochę mi to zabiera czasu, ale macie! Doczekaliście się!
Pamiętajcie żeby zajrzeć tu:
katnisrazemzpeeta.blogspot.com
storylifewiki.blogspot.com
 
KOMENTARZE WSPOMAGAJĄ AUTORKE W PISANIU. JEŚLI MOŻESZ ZOSTAW KOMENTARZ:)
 


                            

środa, 6 kwietnia 2016

Prolog

Jestem Elizabeth i mam 16 lat. Moi rodzice zginęli w tragicznym wypadku. Moją ostatnią bliską mi osobą jest moja ciocia Matylda. Przeprowadziłam się do niej tydzień temu.- zaczęłam się przedstawiać.
Dziękuje- podziękowała mi nauczycielka. Nie wiem jednak, czy ktoś ma większy uśmiech niż pani Violet.
- Możesz już usiąść- dodała.
Ciepły głos mojej wychowawczyni wyrwał mnie z myśli. Zapomniałam, że dalej stoję przed oczyma całej klasy. Kobieta posadziła mnie w pierwszym rzędzie. Siedzę centralnie przed tablicą. Nigdy nie narzekałam na miejsce mojej ławki, ale tu czuję się nieswojo. Jakaś ręka obok mnie zaczyna mnie szturchać. Odwracam się i widzę blondynkę. Ma błękitne oczy i jasną cerę. Ma tyko lekko pomalowane oczy tuszem. Dziewczyna podaje mi rękę.
- Cześć, jestem Natalie, miło mi cię poznać- przedstawiła się.
- Jestem Elizabeth, mi również miło cię poznać- odpowiedziałam.
- Wiesz? Jesteś szczęściarą- mówiąc to, jej kąciki ust zaczęły się podnosić.
- Naprawdę? Niby dlaczego?- próbowałam ukryć moje rumieńce. W mojej starej szkole zawsze wyśmiewali się z moich piegów, piwnych oczu, z tego że na przerwach czytam książki, a najbardziej ...
- Masz takie ładne i rude włosy. Wszystkim zazdrościłam takich zdrowych i innych niż blond włosów. Właśnie z tego wszyscy najbardziej się śmiali. Z moich rudych włosów. Przezywali mnie Anią z ,,rudego,, wzgórza lub pomarańczą. A teraz Natalie mi mówi, że od zawsze by takie chciała.
- Natalie. proszę nie zagaduj nowej koleżanki, od tego jest przerwa. Zastanawiam się czy ta nauczycielka kiedykolwiek zmienia ton?
Reszta dnia minęła mi bardzo szybko.
___________________________________________________-
TO CZYTAJĄ OSOBY KTÓRE WCZEŚNIEJ CZYTAŁY MOJEGO BLOGA O IŚ
Więc jak Wam się podoba niespodzianka? Dzięki dobremu pomysłu na zdobycie weny, dostałam jej tak dużo! Że postanowiłam założyć nowego bloga. To wszystko dzięki Wam!
TO CZYTAJĄ OSOBY KTÓRE TEN BLOG SKĄDŚ ZNALAZŁY(ALBO W CZTERY OCZY DAŁAM LINK)
Fajny blog? Podoba się? Zaciekawiłam? Jeśli tak to piszcie komentarze!

Komentarze wspomagają autorkę w pisaniu. Więc jeśli możesz to napisz komentarz.
KOMENTARZ CIĘ NIE ZBAWI!